czwartek, 2 lutego 2017

EzzyGroom

Tak jak obiecałam post o najlepszym przyrządzie do usuwania zbędnej sierści czyli EzzyGroom :)


Wcześniej sierść Wafla była wyczesywana zwykłą psią szczotką, której modelu używałam także przy moim czworonogu który mieszka z moimi rodzicami. Na początku dawała radę, niestety gdy nastał czas intensywnego wypadania sierści przestała być wystarczająca... Wyczesywała tylko część kudełków, podrażniała skórę Wafla, szybko się "zapychała", no zdecydowanie NIE.

W tedy też FB podsunął mi reklamę EzzyGroom..
Kupiłam na próbę z nadzieją, że chociaż nie będzie podrażniać skóry, gdy będę musiała przejechać szczotką 2 razy w tym samym miejscu. Dodam, że nie dociskam mocno szczotki :p Oglądałam filmiki, zdjęcia,  czytałam opinie. Jednak jako osoba zajmująca się photoshop'em byłam nieco sceptyczna czy to naprawdę takie wow. Jednak potrzebowałam czegoś nowego, wiec się skusiłam.

Pierwsze czesanie EzzyGroom mogę opisać tak:

Plusy EzzyGroom:
+ nie podrażnia skóry psa
+ radzi sobie nawet z mikro sierścią na łapach
+ wyczesuje więcej sierści niż przeciętna szczotka
+ łatwe w czyszczeniu
+ solidne wykonanie
+ niska cena
+ łatwy wybór odpowiedniego modelu

Także z czystym sumieniem mogę polecić EzzyGroom :)
Wafel również jest zadowolony.

Foto z wczorajszego czesania.



niedziela, 22 stycznia 2017

Wielki powrót

Tak, tak na wstępnie należy mi się solidny beszt za to jak mogłam tak zaniedbać stronkę, bloga i całą internetową sferę... Niestety tak to czasem w życiu bywa, z resztą nie ważne WRÓCIŁAM :D

Obiecuję, że chociaż raz w tygodniu pojawi się jakiś post na fb i co jakiś czas post tutaj. Dopiszę to do mojego kalendarza z postanowieniami noworocznymi oraz terminarza :P

Ale wróćmy do najistotniejszego tutaj tematu czyli Wafla <3

Co u niego?
Mentalnie nie zmienił się ani odrobinę, dalej jest przylepą, moim cieniem i emocjonalnym szczeniakiem. Wielokrotnie tej zimy udowodnił, że chyba jednak ma w sobie coś z charta (oczywiście poza sylwetką, bo ta się u niego nie zmienia mimo, że je za całe stado :p ) Doprowadził mnie kilka razy do stanu przedzawałowego gdy biegając jak gepard mijał drzewa "za zapałkę".

Co do szkolenia to w sumie za wiele nowych elementów nam nie doszło, raczej skupiliśmy się na szlifowaniu tego co jest niezbędne w życiu codziennym :) A zapomniałabym! Wafel dorósł do momentu w którym zrozumiał, że oddanie zabawki równa się z ponownym jej rzuceniu i jest to milion razy fajniejsze niż zabawa samemu :D Jak ja mogłam o tak ważnej kwestii zapomnieć. Z nowszych "przypadkowych" umiejętności to doszło nam wskakiwanie na kolana, otwieranie drzwi nosem, przesuwanie np kartonu nosem, wskakiwanie na krzesełko i wykonanie na nim podstawowych komend.

Odnośnie pielęgnacji to w końcu znalazłam dla niego idealną szczotkę :) Ale o tym opowiem w następnym poście.

Teraz kończę post i do następnego ;)
Trzeba uzupełnić foldery o najnowsze zdjęcia, ciekawi jak zmienił się Wafel przez ten czas?